Nie pali ci się plan, życie albo planeta?
kuratorka Karina Dudzińska
projekt wystawy Agnieszka Gnass
19 X 2023, Warszawa
Karina Dudzińska: Choć człowiek chciałby myśleć o sobie, jako o istocie rozumnej, kierującej się logiką, w rzeczywistości o naszym życiu często decyduje siła popędów i pragnień. Najciekawsze jest to, co nieuświadomione. Nie każdy ma jednak odwagę rzucić się w wir podświadomości, by odkryć swoje drugie ja lub chociaż pozwolić mu dojść do głosu. Boimy się, co mogłoby się wydarzyć, ale jednocześnie właśnie tego pragniemy. Wtedy dopiero możemy być wolni. Jung wytypował szesnaście typów osobowości według, których można sklasyfikować ludzkie temperamenty. Cechy te są jednak złożone, introwetyczność łączy się z ekstrawertycznością, perfekcjonizm z intuicyjnością, a umiejętność obserwacji z osądzaniem. Między różnymi cechami znakomicie lawiruje Joanna Ambroz, której wykreowana postać, niczym z własnego obrazu, przenika między prywatnością, a oficjalnym wizerunkiem.
Artystka w krótkim odstępie czasu straciła dwie bliskie osoby, najpierw zmarła jej przyjaciółka, a potem matka. Cierpienie i trauma sprawiły, że zupełnie inaczej pokierowała swoją drogą zawodową, skupiając się na malarstwie, będącym katalizatorem jej umysłu. Podświadomie, po śmierci matki, stworzyła cykl niebieskich obrazów, które stały się przedmiotem jej pracy doktorskiej. Gdy skończyła etap żałoby do swojej palety dodała barwę czerwoną. Ten gest, choć intuicyjny, mówi bardzo wiele. Niebieski ustępuje agresywnej czerwieni. Podświadomość artystki dochodzi do głosu, upominając się o siebie.
Spojrzenie postaci zdaje się nas omijać, choć my nie przestajemy szukać kontaktu wzrokowego. Intrygująca obojętność autoportretów Joanny Ambroz sprawia, że chcemy ją poznać bardziej. Zaciera się granica między oglądającym a podglądaną, podglądającą a oglądaną. Nie wiemy wszak, czy to my jesteśmy uwikłani w grę niedopowiedzeń, czy może kobiece wizerunki, które bezwolnie poddają się sugestywnym, acz niewinnym gestom. Czyja ręka ciągnie za ucho? Czy to upomnienie, by być grzeczną, gdy wokół roi się stado węży? Język wysuwa się, by polizać dłoń, ale jest ona za daleko. Na innym obrazie otwiera mechanicznie zmęczone oko. W odpowiedzi portret nieznajomej mruga do nas bielmem, by z kolejnej maski rzucić tylko spojrzeniem samej źrenicy. Ambroz, poruszając się między czerwienią a niebieskim, zderza te mocno kontrastujące barwy jeszcze bardziej podkreślając ich znaczenie. Konflikt tonuje refleksją, napięcie zgodą, a temperament gasi spokojem.
Autorka zdjęć: Sylwia Zawadzka